Przyszedł czerwiec 2020, przed nim był bardzo zimny maj. Rośliny dopiero teraz zaczęły się odradzać po okresie spoczynku zimowego. Bulwy strzałki wreszcie wykiełkowały, wierzbownica wypuściła świeże pędy i liście. Kosaćce rosnące dookoła basenu zaczęły zawiązywać nowe pąki kwiatowe, a wodne i brodawkowe zakwitły. Grzybienie wypuściły liście nawodne i robią to w zawrotnym tempie. W kaskadzie zagościł gość z Afryki, cibora, na zimę wyląduje w domu.
Folia nadal potrzebuje dalszego kamuflowania, zbieram kolejne porcje darni i kamyków, żeby to jakoś wyglądało. Do oczka przylatują ptaki, o których istnieniu w pobliżu nawet nie miałem zielonego pojęcia. Wodopój funkcjonuje pełną parą.
Co tu dużo pisać, wygrażałem się, że zrobię trzeci stopień kaskady i zrobiłem. Teraz najgorsza robota przede mną, maskowanie folii. Spróbuję obłożyć darnią i obsiać dodatkowo jakąś odporną na wysychanie trawą. Miałem kiedyś taką jakby zbrojoną czarną siatkę o dużych okach. Kilka kawałków ocalało i faktycznie dobrze się sprawdza jako baza pod maskowanie. Potrafi utrzymać na agrowłókninie nawet ziemię i pozwolić się zarosnąć jakimiś przygodnymi chwastami. Będę musiał taką siateczkę w jakimś markecie ogrodniczym lub budowlanym namierzyć i kupić kilka m2 żeby od strony oczka też skutecznie zasłonić folię.
Pandemia, pandemią ale robić coś trzeba. No i zrobiłem. Ponieważ strumyk przygotowany w zeszłym roku sprawdził się, posadziłem w nim rośliny, a okoliczne drobne ptactwo urządziło sobie w nim wodopój. Postanowiłem dorobić jeszcze jeden stopień strumienia i proszę, zostało mi jeszcze zamaskować folię i będzie pięknie.
W tym roku wegetacja rusza wyjątkowo szybko, basen z rybami “tej zimy” praktycznie nie zamarzał, bo te kilka dni lodu cieńszego niż szyba w moim akwarium, to myślę, że nie ma o czym mówić.
Zrobiłem pomiary chemii wody w basenie i okazało się, że azotanów w wodzie nie ma, azotyny są na poziomie 0,31 mg/l, czyli może być, twardość ogólna 0 DgH, czyli brakuje w wodzie Wapnia i Magnezu (chyba, że czegoś się nie nauczyłem), Twardość węglanowa 4 DgH, pH 6,6, o dziwo test wykazał obecność chloru na poziomie 0,1 mg/l. Ciekawe ostatnio woda w basenie uzupełniała się sama deszczówką. CO2 podobnież też 0 mg/l.
Na wodzie pływa cienka błona glonów pelagicznych, przez co słabo widać, to co dzieje się w głębi basenu.
Pomyślałem, że mogę nieco podnieść pH za pomocą 200 g Ca(OH)2 podanego do filtra, mam nadzieję, że nie rozjedzie się biologia.
W sumie nic nowego. Taki klimat mamy, ale oczko zamarzło rybki sobie pod lodem pluskają, zastanawiam się czyj narybek pojawił się w jesieni i czy przeżyje zimę. Wyłączyłem dzisiaj filtrację w oczku. Nie ma co za bardzo mieszać wody w taki ziąb, niech się woda w naturalny sposób uwarstwi i niech w niej rybkom do wiosny będzie jak najlepiej.
W akwarium stara bieda, wysoki poziom związków azotu widzę, jest spowodowany lekkim przerybieniem z zbiornika. Wynalazek Aquaela na nadmiar związków azotu nie sprawdził się, zatem trzeba będzie nadal stosować tradycyjne sposoby z wiaderkiem i rozdawaniem nadmiaru przychówku.
Na aktualnym zdjęciu zbiornika poniżej, jak widać pływa sobie spokojnie 5 skalarów Rio Nanay. Gdzie one się schowały nie wiem. Po wykonaniu zdjęć pojawiły się.
Żeby poprawić efektywność i estetykę filtracji postanowiłem zbudować strumyczek. Postanowić jedno, a zrobić drugie. Tydzień temu prace ruszyły pełną parą, przywieźliśmy z kolegą 2 polonezy trucki piasku wykopanego z zaprzyjaźnionej działki, usypałem z niego wzniesienie między filtrem (200l czarna beczka) a oczkiem. Wstępnie uformowałem koryto strumienia, położyłem agrowłókninę i poszedłem szukać folii do basenów co ją w zeszłym roku kupiłem. Po przejechaniu 150 km znalazłem zupełnie nową w OBI 🙂
Wstępnie przysypałem strumień kamyczkami i puściłem wodę. Woda sobie płynęła i szemrała, a ja kombinowałem, że zbiornik na początku strumyczka, to troszkę za mało, zwłaszcza, że wizytujący mnie kolega w ramach prezentu dostarczył mi między innymi kilka sadzonek dąbka trójlistnego. Korzenie tak się ułożyły, że miałem pewność, iż wyłączenie prądu zaszkodzi chwastowi. Poprawiłem kształt strumienia o drugi zbiornik w którym zanurzyłem resztę korzeni nowej rośliny.
Pokryłem wszystko gumową siatką, którą sukcesywnie obsypuję powstałą górkę ziemią i kamykami. Spróbuję to wszystko obsiać wszystko jakąś trawą.
Tak, zima odpuściła, za to ja ostro się pochorowałem, na szczęście z okna sypialni dobrze widać basen więc przyuważyłem dwie ofiary losu. 2 orandy zamiast zimować jak natura każe przy dnie postanowiły sobie przezimować pod powierzchnią z wiadomym skutkiem.
Filtracja została odpalona, zatem ewentualne niedobory tlenu nie powinny grozić zbiornikowi, a pozostałe ryby powinny przywitać wiosnę w dobrej kondycji i bez dodatkowych strat.
Idzie zima, basen powoli zaczął zamarzać, a ja prewencyjnie dzisiaj po kolejnej mroźnej nocy wyłączyłem filtrację. Ptaki będą pewnie miały mi to za złe, bo naturalny przerębel pewnie szybciutko tej nocy zamarznie.
W akwarium szykuje się rewolucja oświetleniowa, kolega przygotował oświetlenie ledowe z prawdziwego zdarzenia i w najbliższym czasie zastąpi ono moich 5 naświetlaczy po 10 W każdy. Ciekawe jak zareagują roślinki, u kolegi rosły fantastycznie.
Mimo, iż basen jest nieco w cieniu domu zaczęło się w nim robić zielono od glonów i chyba sinic, a roślinki które posadziłem zostały mocno przetrzebione przez mojego czworonożnego “ogrodnika”. Taki skutek uboczny zabezpieczenia oczka wodnego przed kotami.
Co było robić letnia przyducha zajrzała rybom w oczy, więc szybciutko pojechałem do zaprzyjaźnionego sklepu i nabyłem drogą zakupu pompę Aquaela PFN AquaJet 5500, która wniosła trochę ruchu do tworzącego się powoli bajorka. Wcale nie było dużo lepiej, gdyż ruch wody podniósł osady denne i rybki widywałem tylko przy karmieniu.
W myśl starego przysłowia o literkach trzeba było powiedzieć “b” i resztę alfabetu. Poszukałem na OLX ofert z beczkami w mojej okolicy i znalazłem beczkę 200 l za 50 pln, którą po przywiezieniu musiałem solidnie umyć, bo pozostały w niej resztki poprzedniej zawartości o konsystencji frytury (podobno to był jakiś lakier wodorozpuszczalny chociaż niekoniecznie), beczkę umieściłem na postumencie z 4 bloczków betonowych 2 m od basenu, na dno wsypałem kilka łopat piasku, dołożyłem 100 l keramzytu przepakowanego w worki od cebuli.
Pompa wisi sobie tuż nad dnem na głębokości około 1,5 m, zasila filtr przy pomocy węża zbrojonego o średnicy 1 cala. Według wykresu na pompie powinien być przepływ rzędu 4000 l/h. Na oko wygląda, że jest trochę mniej ale się nie będę czepiał. Woda w basenie się ślicznie klaruje i o to chodziło. Po kilku godzinach pracy woda w basenie ma 21o C, a powietrze 26o C.
Woda powoli robi się przejrzysta, rybki nie pobierają powietrza z powierzchni więc zamierzony skutek został osiągnięty, ale z uwagi na estetykę, muszę jeszcze przywieźć przyczepkę ziemi, żeby obsypać postument i zrobić strumyczek z powracającej wody. Na razie jest niezbyt estetyczna, ale wykonująca swoje zadanie rurka PCV o średnicy 50 mm, która wchodzi w beczkę mniej więcej 1⁄5 na wysokości. Nie chcę demontować systemu na zimę zatem musiałem zadbać, żeby mróz nie rozsadził mi filterka. Folię do wyłożenia dna strumyczka już nabyłem w OBI.
Dodatkowo zaryzykowałem wrzuciłem wiaderko moczarki i trochę roślin pływających, salwinię, rzęsę wodną. Mam nadzieję, że moje rybeńki ją zjedzą.
System wczesnego odstraszania obcych kotów, chwilowo w areszcie.
Wypełnienie filtra
Beczka w której odbywa się filtracja.
Tak to teraz wygląda
Czas na rachunek sumienia:
Pompa – 320 PLN
Beczka – 50 PLN
Osprzęt – złączki i takie tam – 60 PLN
Keramzyt około 100 PLN
Folia – 100 PLN
Ziemia kamienie do strumienia – powiedzmy Free albo nie więcej niż 50 PLN
Przejazdy – 0 PLN przecież załatwiałem to wszystko przy okazji 🙂