Views: 141
Rośliny bagienne zrobiły swoje, zaczęły zużywać składniki pokarmowe, które zapewniały glonom w moim basenie dostatni żywot, woda zaczęła się klarować. Co prawda nie liczę, że bez specjalnych zabiegów uda mi się zobaczyć dno, (170 cm niżej) ale jest już dużo lepiej niż było bez roślin. Kilka poprawek np. podłożenie kamieni pod doniczki, aby więcej roślinki wystawało nad wodę, w końcu, to co kupiłem w centrum ogrodniczym we Franku, to rośliny bagienne, a nie wodne.
Dzisiaj wpuściłem do zbiornika nowych lokatorów (welonki) miały być czerwone kapturki, ale nie było zatem znalazłem coś takiego.
Po krótkiej aklimatyzacji rozpłynęły się zdziwione szukając szyb, w tym nowym akwarium. Szyb nie znaleziono za to odnaleziono jakieś strasznie wielkie potwory (karpie koi niektóre mają już prawie 20 cm).
Towarzystwo okazało się niegroźne, a raczej welonki za duże żeby je zjeść, więc wreszcie przekonałem się, że moje karpie mają się doskonale i są zdrowe. Dotychczas siedziały w niedostępnej dla wzroku głębszej części basenu. Po wpuszczeniu czeredy małych welonek, całe towarzystwo się ośmieliło i zaczęło pływać po całym zbiorniku.
W basenie pojawiły się nowe liście grzybienia (na razie malutkie), widzę, że odnóżka którą odczepiłem od rośliny macierzystej na wiosnę ma się świetnie, za to nie przezimował w basenie grzybień z mojego akwarium, okazało się, że nie jest mrozoodporny. Znalazłem ogromną bulwę z substancjami zapasowymi, ale ona sama niestety nie odbiła, a szkoda. Wniosek na przyszłość we wrześniu trzeba będzie robić mu przeprowadzkę do akwarium. Widzę, że doskonale zaaklimatyzowała się rzęsa drobna (Lemna minor) i mam nadzieję, że welonki nie dopuszczą by stała się gatunkiem dominującym.
Dookoła basenu też zaszły radykalne zmiany. Dokonałem dosyć radykalnego cięcia żywotnika (tuja), która skutecznie wraz z domem zasłaniała większość światła. Domu nie wyburzę, za to tuję mogę dowolnie kształtować, więc padło na tuję.
Grzybień powoli osiąga swoimi liśćmi powierzchnię wody.