Skrze­czyk prę­go­wa­ny (Tri­chop­sis vittatus)

Visits: 710

Samiec skrzeczyka pod gniazdem
Samiec skrze­czy­ka pod gniazdem
skrzeczyk
Skrze­czyk prę­go­wa­ny (Tri­chop­sis vitatus)

W roku 1831 Cuvier i Valen­cien­nes opi­sa­li dziw­ną skrze­czą­cą ryb­kę i nazwa­li ją Osph­ro­me­nus vit­ta­tus, skrze­czyk jesz­cze wie­le razy zmie­niał swo­ją przy­na­leż­ność rodza­jo­wą, aż do roku 1934 kie­dy to Fow­ler osta­tecz­nie przy­łą­czył go do rodza­ju Tri­chop­sis vit­ta­tus. Do Euro­py zosta­ły spro­wa­dzo­ne po raz pierw­szy w 1899 r. przez von Stüwe do Ham­bur­ga, a następ­na par­tia skrze­czy­ków zosta­ła spro­wa­dzo­na do Dre­zna w 1903 i tam też mia­ło miej­sce pierw­sze roz­mno­że­nie w niewoli.
Jako mło­dy czło­wiek dowie­dzia­łem się o ist­nie­niu rybek, któ­re skrze­czą już dosyć daw­no temu i posta­no­wi­łem je mieć ale dopie­ro nie­daw­no uda­ło mi się je zdo­być do swo­je­go akwa­rium dzię­ki uprzej­mo­ści kole­gi Krzysz­to­fa Biczy­sko, któ­ry przy­wiózł je dla mnie i Toma­sza Mar­ci­na Hip­pe na spo­tka­nie IZA w Pozna­niu. Ryb­ki nie­ste­ty mimo dobrej izo­la­cji ule­gły znacz­ne­mu wychło­dze­niu, woda w wor­ku mia­ła oko­ło 13–14oC, a ryb­ki leża­ły na dnie jak mar­twe. Gdy wsia­dłem w pociąg do domu scho­wa­łem natych­miast ryb­ki pod swe­ter i koszu­lę, żeby je ogrzać wła­sną pier­sią. Współ­pa­sa­że­ro­wie patrze­li na mnie jak na waria­ta, ale war­to było, już w oko­li­cach Piły ryb­ki weso­ło zaczę­ły plu­skać w worecz­ku. Wie­dzia­łem, są już moje i żywe. Po powro­cie do domu wpu­ści­łem je do akwa­rium 100 l w któ­rym już pły­wa­ły gura­mi mozai­ko­we (Tri­cho­ga­ster leeri), bocje wspa­nia­łe (Botia macra­can­tha), piskorki(Pangio sp.), stad­ko gupi­ków (Poeci­lia reti­cu­la­ta) (musia­ły opu­ścić to akwa­rium) i kil­ka mie­czy­ków, któ­re co praw­da nie pocho­dzą z Azji połu­dnio­wo-wschod­niej ale zosta­ły rów­nież i tam zawle­czo­ne przez czło­wie­ka. W akwa­rium rośnie spo­ro nurzań­ców śru­bo­wych, mech jawaj­ski kil­ka anu­bia­sów (Anu­bias nana) i duży lotos czer­wo­ny, któ­re­go liście wal­czą o świa­tło z wgłęb­ką i rzęsą.
Skrze­czy­ki w śro­do­wi­sku natu­ral­nym wystę­pu­ją w róż­nych zbior­ni­kach na Pół­wy­spie Malaj­skim, Syja­mie, w połu­dnio­wym Wiet­na­mie, na Suma­trze, Jawie i Bor­neo, zawle­czo­ny przez czło­wie­ka na Flo­ry­dę. Praw­do­po­dob­nie jakiś nie­od­po­wie­dzial­ny akwa­ry­sta wypu­ścił go na wol­ność lub ucie­kły ze sta­wu hodowlanego.
Doro­słe osią­ga­ją wiel­kość do 8 cm. Wyma­ga­ją wody o tem­pe­ra­tu­rze od 22–30oC, mięk­ką i lek­ko kwa­śną. Nie­ste­ty nie mam dostę­pu do takiej wody i w moim akwa­rium do uda­ne­go tar­ła doszło w wodzie o pH 6,8 i twar­do­ści ogól­nej 15 DGH, węgla­no­wej 11 DCH o tem­pe­ra­tu­rze 24–25oC. Pierw­sze tar­ło mia­ło miej­sce w akwa­rium ogól­nym a tar­la­ki mia­ły 4 cm dłu­go­ści. Samiec zbu­do­wał pie­ni­ste gniazd­ko w kie­sze­ni mie­dzy dwo­ma liść­mi loto­sa, gdzie zwa­bił samicz­kę i odbył z nią tar­ło. Nie obser­wo­wa­łem go, gdyż nie przy­pusz­cza­łem, żeby ryb­ka ucho­dzą­ca za trud­ną w roz­mna­ża­niu zro­bi mi taką nie­spo­dzian­kę. Wie­czo­rem po pra­cy obser­wu­jąc akwa­rium zauwa­ży­łem dziw­ne zacho­wa­nie się moich rybek w akwa­rium zamiesz­ki­wa­nym przez skrze­czy­ki. Doro­słe gura­mi mozai­ko­we sie­dzia­ły w kącie za fil­trem wyraź­nie cze­goś się bojąc, w dru­gim rogu sie­dzia­ły 2 wystra­szo­ne skrze­czy­ki i mie­czy­ki. Rzu­ci­łem okiem na ter­mo­metr myśląc, że wysia­dła grzał­ka i ryb­ki tak reagu­ją na niską tem­pe­ra­tu­rę. Oka­za­ło się, że jest 25oC, zaczą­łem dalej szu­kać przy­czy­ny nie­nor­mal­ne­go zacho­wa­nia się rybek. Gdy przyj­rza­łem się moje­mu zbior­ni­ko­wi, zoba­czy­łem, że “bra­ku­ją­ca” para skrze­czy­ków zacho­wu­je się dziw­nie. Sami­ca krą­ży dooko­ła kil­ku liści loto­sa i ata­ku­je każ­dą ryb­kę, któ­ra pró­bu­je pod­pły­nąć do naroż­ni­ka w któ­rym zwy­kle je kar­mię, jeśli ryb­ka była dosyć spryt­na i zde­ter­mi­no­wa­na, uda­wa­ło się jej prze­pły­nąć przez zapo­rę jaką sta­no­wi­ła samicz­ka spod liścia wypły­wał samiec inten­syw­niej niż zwy­kle ubar­wio­ny i ata­ko­wał wspól­nie z samicz­ką intru­za. W moim akwa­rium nie było ryb­ki, któ­ra potra­fi­ła oprzeć się takie­mu ata­ko­wi. Dokład­nie obser­wu­jąc akwa­rium w koń­cu wypa­trzy­łem gniaz­do. Po kil­ku dniach widzia­łem rów­nież pły­wa­ją­ce mło­de z tego tar­ła. Nie­ste­ty nie mia­łem wte­dy przy­go­to­wa­ne­go zbior­ni­ka, w któ­rym moż­na by odcho­wać przy­chó­wek. Dwa tygo­dnie póź­niej na skrze­czy­ki ocze­ki­wał goto­wy 40 l zbior­nik zaro­śnię­ty przez higro­phi­lię hin­du­ską, anu­bia­sy i kryp­to­ko­ry­ny orzę­sio­ne, na dno dałem pia­sek wymie­sza­ny z nie­du­żą ilo­ścią tor­fu. Na powierzch­ni umie­ści­łem ucię­ty pły­wa­ją­cy liść czer­wo­ne­go loto­sa. Utrzy­my­wa­łem w nim tem­pe­ra­tu­rę od 24 do 26oC i fil­tro­wa­łem wodę przez gąb­ko­wy filtr wewnętrz­ny napę­dza­ny tur­bi­ną na któ­rej wylot zało­ży­łem desz­czow­nię skie­ro­wa­ną otwor­ka­mi do ścian­ki akwa­rium, żeby nie wywo­ły­wać sil­ne­go prą­du wody.
Posta­no­wi­łem spraw­dzić jak rze­czy­wi­ście wyglą­da­ją zacho­wa­nia godo­we skrze­czy­ków, dotych­czas roz­ra­dza­ne prze­ze mnie ryb­ki labi­ryn­to­we zacho­wy­wa­ły się według nastę­pu­ją­ce­go sche­ma­tu: samiec budu­je gniaz­do, gdy jest goto­we zapra­sza sami­cę, a po tar­le odpę­dza ją, jeśli sami­ca nie ma gdzie uciec ani nie może się nigdzie scho­wać, hodow­ca nie zauwa­ży, że jest już po tar­le sami­ca może zgi­nąć śmier­cią tra­gicz­ną. Obser­wa­cje poczy­nio­ne w akwa­rium ogól­nym pozwa­la­ły mi przy­pusz­czać, że u skrze­czy­ków jest ina­czej. Zaraz po wpusz­cze­niu do akwa­rium ogól­ne­go para skrze­czy­ków zabra­ła się za jego patro­lo­wa­nie i spraw­dza­nie wszyst­kich zaka­mar­ków w akwa­rium. Kar­mi­łem je jak dotych­czas mro­żo­ną ochot­ką, wodzie­niem, pokar­ma­mi suchy­mi Tetry i Sery. Pozo­sta­wi­łem ryby w spo­ko­ju i obser­wo­wa­łem, co będzie się dzia­ło dalej. Nie zaob­ser­wo­wa­łem żad­nych utar­czek mię­dzy tar­la­ka­mi tak typo­wych dla pręt­ni­ków, gura­mi czy bojow­ni­ków. Ryb­ki sobie pły­wa­ły spo­koj­nie, tak spo­koj­nie, że myśla­łem, iż zła­pa­łem dwie sami­ce a nie parę. Po tygo­dniu dała się zauwa­żyć róż­ni­ca w wyglą­dzie rybek. Na cie­le sami­cy czar­ne prę­gi nabra­ły inten­syw­no­ści, a u sam­ca roz­my­ły się dając w efek­cie ryb­kę o wiśnio­wo­nie­bie­skim w zależ­no­ści od oświe­tle­nia kolo­rze cia­ła. Jego płe­twy nabra­ły pra­wie wiśnio­we­go kolo­ru z nie­bie­ski­mi cęt­ka­mi. No i naj­waż­niej­sze zaczął wyda­wać kum­ka­ją­co, bul­go­czą­co, skrze­czą­ce dźwię­ki. Dźwię­ki wyda­wa­ne przez sam­ca są gło­śne i wyraź­nie sły­chać je poza akwa­rium. Dalej wyda­rze­nia poto­czy­ły się szyb­ko. Samiec zbu­do­wał z drob­nych pęche­rzy­ków powie­trza zwar­te gniaz­do o śred­ni­cy oko­ło 6 cm, pod pły­wa­ją­cym liściem lotosa.
Do tar­ła doszło wie­czo­rem mia­ło ono spo­koj­ny prze­bieg, samiec przyj­mu­jąc posta­wę impo­nu­ją­cą i wyda­jąc dźwię­ki zapro­sił sami­cę pod gniaz­do gdzie w typo­wy dla innych rybek labi­ryn­to­wych obej­mo­wał sami­cę i nastę­po­wa­ło skła­da­nie ikry w pakie­tach po sześć sztuk, któ­re natych­miast były zapład­nia­ne i umiesz­cza­ne przez sam­ca w gnieź­dzie. Po tar­le sam­czyk nie był już taki szar­manc­ki wobec sami­cy ale nie napa­sto­wał jej. Pozo­sta­wi­łem ją zatem w akwa­rium tar­li­sko­wym i obser­wo­wa­łem co będzie się dzia­ło dalej. Dzię­ki temu, że miej­sca­mi w akwa­rium była gęsta roślin­ność i na dnie umie­ści­łem kil­ka łupin z orze­cha koko­so­we­go wie­dzia­łem, że samicz­ka będzie mia­ła się gdzie schro­nić. Oka­za­ło się, że gniaz­dem, podob­nie jak w akwa­rium ogól­nym opie­ko­wa­li się obo­je rodzi­ce. Samiec zaj­mo­wał cen­trum rewi­ru pod liściem, a samicz­ka patro­lo­wa­ła nie­ustan­nie jego brze­gi. Ata­ko­wa­ła każ­dy przed­miot, któ­ry poja­wiał się w zasię­gu jej wzro­ku. Dosta­ło się mię­dzy inny­mi moim pal­com i ołówkowi.
Mło­de wylę­gły się z ikry po 2 dniach samiec nadal zaj­mo­wał się nimi w gnieź­dzie, a sami­ca pil­no­wa­ła rewi­ru. Po następ­nych dwóch dniach, malu­chy zaczę­ły się roz­pły­wać, wte­dy też odło­wi­łem doro­słe z akwa­rium tar­li­sko­we­go. Roz­pły­wa­ją­ce się malu­chy są w sto­sun­ku do innych ryb labi­ryn­to­wych, któ­re roz­mna­ża­ły się w moich akwa­riach, duże, ale mają nie­ste­ty bar­dzo małe otwo­ry gębo­we i pró­ba poda­nia im jako pierw­sze­go pokar­mu nicie­ni micro speł­zła na niczym. Ryb­ki nie zwra­ca­ły na nie uwa­gi. Na szczę­ście przy­go­to­wa­łem sobie kil­ka sło­ików z hodow­lą pan­to­fel­ków na sia­nie i skór­ce od bana­na. Ryb­ki chęt­nie przyj­mo­wa­ły ten pokarm, ale mimo to rosły bar­dzo powo­li. Korzy­sta­jąc z tego, że zbior­nik, w któ­rym są malu­chy jest dosyć duży posta­no­wi­łem zro­bić eks­pe­ry­ment. Wło­ży­łem garść sia­na zwią­za­ne­go gum­ką do wło­sów i uto­pi­łem je w akwa­rium z malu­cha­mi. Tak jak prze­wi­dy­wa­łem malu­chy gro­ma­dzi­ły się nad wiąz­ką sia­na i jadły pier­wot­nia­ki, któ­re się na bazie tej pożyw­ki pięk­nie się roz­wi­ja­ły. Sia­no pocho­dzi­ło z pod­mo­kłej łąki moje­go kole­gi i po kil­ku tygo­dniach mia­łem dodat­ko­wy efekt ubocz­ny, z akwa­rium wyle­cia­ła gro­mad­ka małych owa­dów. Pod­ro­śnię­te malu­chy kar­mię kil­ka razy dzien­nie nicie­nia­mi micro i wła­sno­ręcz­nie przy­go­to­wa­ną mie­szan­ką roz­tar­tych na pył pokar­mów Tetry i Sery.
Stad­ko 50 moich skrze­czy­ków nie­ste­ty rośnie dosyć nie­rów­no i naj­więk­sze po dwóch mie­sią­cach mają oko­ło 1 cm, a naj­mniej­sze 0,5 cm. Mimo znacz­nych róż­nic w tem­pie wzro­stu ryb nie zauwa­ży­łem, żeby miał miej­sce kani­ba­lizm wśród mło­dych. Mło­de są ubar­wio­ne sza­ro i mają czar­ne cęt­ki ukła­da­ją­ce się w pasy wzdłuż cia­ła. Po trzech mie­sią­cach od wyklu­cia malu­chy wybar­wia­ją się nadal i nabie­ra­ją pięk­nych kolo­rów ryb doro­słych, ale są bar­dziej pastelowe.
Doro­słe naj­chęt­niej prze­by­wa­ją tuż pod powierzch­nią wody gdzie zdo­by­wa­ją pokarm i roz­mna­ża­ją się. Zacho­wa­niem przy­po­mi­na­ją nie­co pie­lę­gnicz­ki. Poza okre­sem godo­wym naj­chęt­niej pły­wa­ją stad­kiem. Nie­ste­ty musia­łem wykwa­te­ro­wać z akwa­rium ze skrze­czy­ka­mi, gupi­ki, gdyż były one ata­ko­wa­ne i zabi­ja­ne przez sam­ca. Samiec widząc sam­czy­ka gupi­ka z dużym kolo­ro­wym ogo­nem trak­to­wał go praw­do­po­dob­nie jak rywa­la i ata­ko­wał. Gupik nie umiał się zacho­wać i ginął, stra­ci­łem w ten spo­sób 3 ład­ne sam­ce gupi­ka. Kole­ga Tomek, któ­ry dostał i rów­nież roz­mno­żył pozo­sta­łe czte­ry skrze­czy­ki zauwa­żył, że skrze­czy­ki mimo nie­po­zor­ne­go wyglą­du potra­fią rów­nież moc­no potur­bo­wać sam­ca bojow­ni­ka syjam­skie­go (Bet­ta splen­dens). Wobec innych ryb zacho­wu­ją się spo­koj­nie i nie ata­ku­ją ich. W spo­ko­ju pozo­sta­wia­ją rów­nież samicz­ki gupi­ka, któ­rych kil­ka pozo­sta­wi­łem w akwa­rium towa­rzy­skim z nimi. Są dosko­na­ły­mi współ­miesz­kań­ca­mi do akwa­rium z ryb­ka­mi pocho­dzą­cy­mi z Azji połu­dnio­wo wschod­niej. Obec­nie w akwa­rium ze skrze­czy­ka­mi pły­wa­ją oprócz wymie­nio­nych na począt­ku arty­ku­łu rybek pły­wa­ją obec­nie jesz­cze sumi­ki szkli­ste (Kryp­top­te­rus bicir­r­his). W akwa­rium moż­na je kar­mić plank­to­nem, pokar­ma­mi mro­żo­ny­mi i suchy­mi, któ­re nie­zbyt szyb­ko opa­da­ją na dno.
Tomek suge­ru­je, ze roz­mna­ża­nie skrze­czy­ków jest sty­mu­lo­wa­ne spad­kiem tem­pe­ra­tu­ry w okre­sie bez­po­śred­nio je poprze­dza­ją­cym, jed­nak suge­ro­wał­bym ewen­tu­al­ne obni­ża­nie tem­pe­ra­tu­ry połą­czo­ne z pod­mia­ną wody do 18oC, a nie jak to mia­ło miej­sce w naszym przy­pad­ku do 12–13oC.
Ze wzglę­du na cie­ka­we zacho­wa­nie i ład­ny wygląd jest to ryb­ka war­ta popu­la­ry­za­cji i trzy­ma­nia w naszych zbiornikach.
Arty­kuł uka­zał się w jed­nym z nume­rów cza­so­pi­sma “Nasze akwarium”.